kwi 27 2005

Bez tytułu


Komentarze: 2

zatrzymuję się czasem patrząc nie zupełnie bezmyślnie jak ruchomymi schodami metra, w górę płyną dokądś ludzie… przyglądam się wnikliwe ze szklanych okien wieżowca mrówczanym szlakom przechodniów, nieskończonym pasmom samochodów znieruchomiałym na asfaltowych wstęgach ulic, gdzie kierowcy niecierpliwie zgrzytając zębami przeklinają soczyście… z uśmiechem obserwuję przez szybę kawiarnianej witryny skrywających się pod dachem parasoli przed natarczywymi kroplami wiosennego deszczu… z senną ironią patrzę na trzymających się za ręce na autobusowych przystankach… obracając kubek pełen wystygłej kawy zalegam na parapetowym legowisku wdychając zaokienne wieczorne powietrze przepełnione zapachem kwitnącej chybawiśni… hmm… niespiesznie nie czekam, nie szukam, nie wybiegam w przyszłość… żyję… i póki co dobrze mi tak…

uosiu : :
27 kwietnia 2005, 15:20
coś jakby filozoficzna pozycja obserwatora.
27 kwietnia 2005, 00:57
Tak, masz prawo powiedzieć, ze żyjesz.

Dodaj komentarz